Strofy uroczego
wiersza Marii Konopnickiej przyszły mi do głowy, kiedy przeczytałem kolejną
"autolaudację" jaką wygłosił na swój temat i nie tylko vice-burmistrz
gminy Brzesko. Poziom "pijaru" małego Stefka i naszych notabli jest
podobny. Przekaz tekstu ze strony UM jest jasny. Gmina Brzesko jest
"najzieleńszą rabatką" na zielonej wyspie. Wielu nieszczęśników
strawiło swoje życie na poszukiwanie mitycznych krain Shangri-La i Eldorado gdzieś
między niebotycznymi szczytami Tybetu i w dzikich ostępach amazońskiej dżungli.
Błąd i strata czasu! Shangri-La i Eldorado w jednym to gród nad Uszwicą!
Pan Jerzy Tyrkiel w
swojej wypowiedzi bynajmniej nie kłamie. On tylko "interpretuje
fakty" porusza się w sferze światło-cienia. Mówi, ale nie wszystko i nie
do końca. Przypomina to postawę pewnego gryzonia opisanego w jednej z bajek
biskupa Ignacego Krasickiego - "...mnie to kadzą.."- chwalił się ten
gryzoń. I tu mamy podobną sytuację. Jeśli znaleźli Państwo dobrą pracę np. w
Krakowie - włodarze naszej gminy wołają; to Nasza zasługa!! Jeśli dzięki
własnej oszczędności i pracowitości wybudowaliście Państwo dom - włodarze
naszej gminy wołają; to Nasz sukces!!
Sposób weryfikacji
zasług władz gminy jest bardzo prosty. Wystarczy sięgnąć po dwa wskaźniki;
dzietność i emigracja. Liczba dzieci w rodzinach najlepiej świadczy o
zamożności i poczuciu bezpieczeństwa.
Nie dysponuję danymi z brzeskiego USC, ale patrząc na problemy brzeskiej
oświaty, likwidację jednej placówki i lęk w innych mniejszych szkołach ze
wspomnianą dzietnością nie jest najlepiej. Emigracja to kolejny miernik sukcesu
władz państwowych i lokalnych. Zawsze znajdą się tacy, których poniesie w
"nieznane" szukanie przygody, poznawanie innych ludzi i kultur.
Trudno uwierzyć, aby od roku 2004 Polaków nagle opanował taki pęd do
"poznawania świata". Mamy też emigrację w granicach Polski - ucieczkę
z Polski "B" do metropolii, szukanie pracy np. w Krakowie.
Chciałbym się teraz
odnieść do kilku konkretnych sformułowań jakie padły w artykule zamieszczonym
na oficjalnej stronie brzeskiego UM.
"...rośnie
przychód gminy z tytułu podatku PIT (...) mimo kryzysu mieszkańcy dostają pracę
i dobrze zarabiają..." Zacznijmy od wysokości zarobków. Wyraźnie trzeba
rozgraniczyć zarobki w sferze budżetowej i prywatnej. W pierwszej kryzys nie ma
żadnego wpływu na wysokość wynagrodzenia, mało tego wpływu nie mają także
wyniki i efekty pracy, natomiast wynagrodzenia nie należą do najniższych. Część prywatna naszej gospodarki
rządzi się zupełnie innymi prawami i tu pojawia się kilka pytań. Czy zasługą
władz gminy jest znalezienie przez firmę zarejestrowaną w Brzesku dobrze
płatnego zlecenia, kontraktu np. w Krakowie? Czy zasługą władz gminy jest
znalezienie przez mieszkańca Brzeska dobrze płatnej pracy np. w Tarnowie? Nie
za daleko posunięta bezczelność i wysuwanie brudnych łapek po osobiste sukcesy?
W innym artykule z strony brzeskiego UM można przeczytać o powstaniu około 200
miejsc pracy za rządów duetu W&T. Może należałoby sprawdzić jak wygląda
średnie wynagrodzenie tej grupy pracowników? Patrząc na jednokierunkowy sposób
pozyskiwania inwestorów przypuszczam, że wynagrodzenia w handlu
wielkopowierzchniowym nie powalają na kolana.
I kolejny cytat
"...środki te są z rozmysłem przekładane w inwestycje stymulujące rozwój
gospodarczy..." Wolne żarty, projekt Pomianowskiego Stoku powstał grubo
przed objęciem władzy przez obecną ekipę, więc kolejna próba "podebrania
słodyczy" z cudzego koszyczka. Ile pieniędzy zainwestowała gmina pod
rządami W&T w uzbrojenie terenów inwestycyjnych w Buczu? Sieć dróg
krajowych i autostrad "zacieśnia" się wokół Brzeska tworząc wręcz
idealne warunki do pozyskiwania inwestorów. Czy w Buczu czekają na
potencjalnych inwestorów uzbrojone tereny, gotowe pod rozpoczęcie budowy
zakładów pracy? Czy raczej łąki po których beztrosko buchtują dziki? Chciałbym
jeszcze na dłużej zatrzymać się przy określeniu "z rozmysłem".
Przykład próby budowy asfaltowni pokazuje, że ów rozmysł jest chyba wyjątkowo
krótki i płytki. Nie chcę się tutaj wpisywać w ten miniony konflikt po jednej z
jego stron. Chcę tylko nadmienić, że w epoce telefonii cyfrowej,
szerokopasmowego internetu można znaleść inwestorów mniej dokuczliwych. Panowie
W&T słyszeli o tzw. usługach zewnętrznych, o tzw. BOKach? KIlka tysięcy
ludzi w Krakowie pracuje w tej branży, prowadząc na odległość usługi
księgowo-finansowe dla firm, biura obsługi klienta. U nas też istnieją szkoły
średnie o profilach ekonomicznych i informatycznych. Kluczowe w tych
rozważaniach pozostaje słowo znaleść. Jak to znaleźć? Jeździć, chodzić, prosić,
namawiać? Wolne żarty, nie po to się piastuje wysokie urzędy, żeby się
"płaszczyć" przed byle prywaciarzem.
Dalej zagłębiając się
w ten skromny pean czytamy "...kwitnie budownictwo mieszkaniowe..." Hm,
od dłuższego czasu nie słyszałem o oddaniu do użytku bloku/kamienicy
wybudowanej ze środków komunalnych. Nie słyszałem też o szukaniu rozwiązań typu
TBS lub Habitat for Humanity. Nie jest to chyba moje gapiostwo, skoro
wydarzenia typu przebranie się kilku chłopów w babskie fatałaszki są
relacjonowane niczym operowa premiera. Tak, tak Szanowni Państwo, jeśli udało
się Wam kupić działkę i zbudować dom z mozołem odkładając na każdą cegłę,
kawałek drutu zbrojeniowego i okno, to jest to sukces ....tak, tak W&T.
Jeśli natomiast przy okazji załatwiania wszelkich formalność związanych z
budową goniliście po korytarzach i pokojach gmaszyska UM to nie jest to wina
W&T i ich fumfli z powiatu P&O.
Następny cytat
"...Gmina (...) inwestuje w infrastrukturę rekracyjno-sportową i
kulturalną (...) stymuluje osadnictwo mieszkańców spoza gminy..." Ktoś
naprawdę wierzy, że boiska tzw.orliki są argumentem przy wyborze miejsca
zamieszkania? Czy w miejscowości z której w pół godziny można dojechać do
Krakowa z jego teatrami, kinami, muzeami, galeriami sztuki - RCKB może
decydować o przeniesieniu się do Brzeska? Od wieków mąż idzie za żoną do jej
rodzinnych stron lub żona podąża za mężem, ale chyba po raz pierwszy ktoś
próbuje te naturalne procesy demograficzno-socjologiczne "przekuć" na
swoje zasługi.
Jak radzą sobie
absolwenci brzeskich szkół ponadgimnazjalnych na rynku pracy to odrębny temat
rzeka dotyczący całego systemu i sięgający po szkoły znajdujące się pod
auspicjami powiatu. Jeśli nawet do tej pory nie było tak idealnie, to idzie ku
lepszemu. W starostwie utworzono kilka etatów "wspomagaczy oświaty",
a wiadomo - gdzie noga urzędnicza postanie tam nawet trawka przez stulecia nie
porośnie. Podsumowując wątek oświaty, jeśli Państwa dzieci wyjeżdżają w
poszukiwaniu pracy hen w Polskę lub hen do Europy to jest to zasługa albo
"świetnego przygotowania" do radzenia sobie na rynku pracy, albo
gwałtownego rozwoju gospodarczego gminy. Wiadomo, kto by pracował na miejscu za
przyzwoite pieniądze, jeśli może tyrać za granicą i widywać swoich bliskich
dwa, trzy razy w roku. W każdym razie to jeden z sukcesów teamu W&T.
Konkluzją tej
propagitki ze strony internetowej brzeskiego UM mógłby być cytat "...żyje
się lepiej towarzysze, żyje się weselej..." Wiedzą państwo kto
wypowiedział te optymistyczne słowa? Mnie jednak przypomniała się znowu klasyka
literatury dziecięcej
Na tapczanie siedzi
leń,
Nic nie robi cały
dzień.
O wypraszam to sobie
Jak to? Ja nic nie
robię?
autor: NIKTWAŻNY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz