Zastępca burmistrza, Jerzy
Tyrkiel, nie ustaje w karmieniu ludzi bzdurami. Po straszeniu lokatorów utratą
mieszkania ze względu na śmierć głównego najemcy, Gazeta Krakowska przynosi
kolejną rewelację - rodzina, która wykupi mieszkanie, nie musi płacić czynszu!!
Jest to oczywista
nieprawda. Gołym okiem widać, że ponad 4 lata sprawowania urzędu vice nie wystarczyło na wdrożenie się w politykę mieszkaniową. 8 lutego na str. 2 Tygodnika brzesko-bocheńskiego (dodatek
Gazety Krakowskiej) Paulina Korbut
zamieściła wywiad z zastępcą Burmistrza Brzeska. Nie ma co ukrywać, że temat
wykupu za bezcen mienia komunalnego jest wałkowany w mediach zaprzyjaźnionych z
magistratem od dłuższego czasu. Wg burmistrza mieszkanie na wolnym rynku warte
jest średnio 100 tys. zł, czyli maks. 3 tysięcy złotych za m2. Tymczasem gmina wycenia go na 1/10 tej ceny. Z jednego mieszkania Gmina Brzesko uzyskuje
średnio 10-12 tys. złotych. Wg informacji tych mieszkań sprzedano 220,
kolejnych 200 stoi w kolejce do wykupu do końca czerwca 2013 r.
220 mieszkań x (średnio)
11 000 zł daje niebagatelną kwotę blisko 2,5 mln złotych. Skoro gmina ze
swojego zasobu pozbywa się 420 mieszkań, to w jaki sposób zaspokoi potrzeby
mieszkaniowe członków Gminy Brzesko? Logicznym działaniem jest inwestycja tych
środków w politykę mieszkaniową. Jednak jak wiemy, pieniądze niezbędne są do
pokrycie ogromnego zadłużenia Brzeska i wykupu kolejnych rat obligacji.
Pan Tyrkiel twierdzi, że
wykup mieszkań, to ogromne oszczędności dla miasta. Są to oszczędności złudne,
biorąc pod uwagę wartość sprzedawanego mienia komunalnego. W rzeczywistości nie
jest to 2,5 mln złotych, a kilkanaście razy więcej. Czy jest to korzystne dla
Gminy, zostawiam do indywidualnego osądu.
Karmienie ludzi bzdurami,
mówienie półprawdy, pomijanie niewygodnych faktów to cecha ostatnich lat rządów
w magistracie. Nieprzemyślana polityka finansowa, przejadanie środków unijnych
na inwestycje, które nie przynoszą zysków do budżetu nie daje nic do myślenia
radnym. Co mi z pięknej biblioteki, nierównej płyty rynku, gdy gmina nie tworzy
przestrzeni pod nowe miejsca pracy? Czy gdy przyjdzie czas, gdy nie będę miał
włożyć do garnka, mam wydoić jedną z kóz stojących w centrum miasta? Czy też
mam iść żebrać pod kolejny hipermarket, które jak grzyby po deszczu rosną w
mieście, likwidując tym samym "mały handel".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz