Masz temat na artykuł? Chcesz spróbować swoich sił? Napisz do nas: portal.brzeszczanin@gmail.com Gwarantujemy anonimowość!!

czwartek, 7 marca 2013

Kisiel a' la Rafał Ziemkiewicz



Rafała Ziemkiewicza można nie lubić z wielu powodów. Zwolennicy PO zaczną zżymać się na dźwięk nazwiska Ziemkiewicz przypominając sobie kolejne porcje krytyki jakie spadają na rząd i "umiłowanego przywódcę" w  artykułach dziennikarza. Sojuszowi "postkomunistów i postępowców"  Ziemkiewicz kojarzy się od razu z "czarnosecinno-faszystowską" endecją. Także "prawa strona mocy" zachwiała się w uznaniu dla publicysty po Jego kolejnych woltach zawodowych.

Nie można odmówić Rafałowi Ziemkiewiczowi; lekkiego pióra, opowiadania o sprawach polityczno-ekonomicznych z narracją godną niezłych powieści, tworzenia bon motów przechodzących do powszedniego języka. Takie książki jak; "Michnikowszczyzna", "Polactwo", "Czas wrzeszczących staruszków" opisują Polskę okresu tzw. transformacji ustrojowej, wskazują i definiują największe problemy i zagrożenia III RP, a przede wszystkim w odróżnieniu od "uczonych traktatów" wielu politologów i socjologów docierają do dziesiątek tysięcy czytelników.
W jednej ze swoich książek publicystyczno-politycznych Rafał Ziemkiewicz tworzy pojęcie "kisielu" czyli substancji, która utrudnia codzienne funkcjonowanie praktycznie każdego Polaka. Nie chodzi tutaj o następny po; soli drogowej w produktach spożywczych lub koninie w wołowinie(!?) wynalazek kulinarny, lecz kombinację formalnych i nieformalnych powiązań, durnowatość przepisów i sobiepaństwo urzędników.
"Kisiel" Ziemkiewicza może się na pierwszy rzut oka wydawać następnym zgrabnym chwytem retorycznym autora - do czasu jednak. Do chwili kiedy sami, tutaj w małym prowincjonalnym mieście nie poczujemy, że "coś" faktycznie spowalnia nasze ruchy, że realizując nasze cele i marzenia musimy się zmagać z jakąś "niewidzialną materią". Wszystko to może się wydawać "bajaniem sfrustrowanego malkontenta" - ale spróbujmy postawić kilka pytań.
Czy zdarzyło się Państwu, a może państwa dzieciom względnie wnukom brać udział w konkursach na stanowiska urzędnicze? Po pierwsze trzeba się wykazać niemałą skrupulatnością i spostrzegawczością, aby o takiej możliwości się dowiedzieć. Nie jest to bowiem wiedza ot tak powszechnie dostępna, szczególnie w czasie kryzysu. I kiedy już udało się złożyć aplikację i rozpocząć procedurę, nie macie Państwo wrażenia, że "inni" mają łatwiej, a Was spowalnia jakiś "kisiel"? Czasem wystarczy zerknąć na ogłaszane wyniki rekrutacji - niby przepisy o tzw. dziedziczeniu zawodów już dawno nie obowiązują, ale niektórzy chyba o tym jeszcze nie słyszeli. I tak na naszych oczach tworzą się prawdziwe "dynastie urzędnicze". Czasem, aż dziw , że w jednej rodzinie rodzą się w zasadzie tak wąsko uzdolnieni i wyspecjalizowani ludzie.
Jeśli prowadzicie Państwo lub Wasi krewni, przyjaciele, znajomi działalność gospodarczą możecie się spotkać z "kisielem" o innym smaku-gatunku. Tenże kisiel ma dwojaką naturę spowalniająco-agresywną. Podział tortu nastąpił już dawno. Kto kwestionuje granice stref wpływów lokalnych "baronów biznesowych" może się przekonać o możliwościach "kisielu" w tej dziedzinie. Konwencjonalnie mamy do czynienia z reguły z drobnymi potknięciami np. permanentnymi porażkami w ubieganiu się o konktrakty z publicznych zamówień. Bywa, są "lepsi i lepsiejsi". Jeśli jednak ktoś nie chce respektować niepisanej zasady, że niektórym "rekinom lokalnego biznesu" przysługuje nieformalny tytuł "primus inter pares" to wspomniany kisiel pokazuje swoje drugie, gorsze oblicze. Cała seria kontroli z odpowiednich urzędów szybko wybije początkującemu biznesmenowi wiarę w prawa wolnego rynku, pokaże miejsce w szyku i nauczy szacunku dla innych.
No, a taka zbożna i wydawałoby się krystaliczna sfera życia jak działalność społeczna? Gdzieś ? Czasem? Kiedyś? W wyniku jakiegoś niedopatrzenia, coś się czasem wymknie na powierzchnię. Łypną do Nas znajome nazwiska, które przewijają się przez lokalne media w coraz to innych charakterach. I ma człowiek takie niemiłe uczucie, że to wszystko się ze sobą łączy. Ci sami ludzie w lokalnej polityce. Te same osoby w stowarzyszeniach lub fundacjach. Wspomniane stowarzyszenia obiektywnie i dla dobra ogółu podejmujące swoje decyzje.
Tytułowy kisiel Rafała Ziemkiewicza to zjawisko realne i wbrew pozorom namacalne. Kiedy być może kolejny raz Państwo sami, albo wasze dzieci z rozżaleniem dowiecie się, że w wyścigu o dobrą publiczną posadę zajęliście zaszczytne drugie miejsce. Kiedy znowu waszej firmie umknie z nieznanych względów szansa na godziwy zarobek, a w zamian pojawią się tabuny inspektorów i kontrolerów. Nie pomstujcie na los, fatum, Nostradamusa i kalendarz Majów. To są emanacje wspomnianego "kisielu" lub "grupy właścicieli gminy i powiatu".
Rozwiązań w tej sytuacji jest kilka. Spuścić pokornie głowę i zająć miejsce jakie nam Ci "demiurgowie" przyznali w "swoim" świecie. Pieprznąć tym wszystkim i dołączyć do rodziny oraz znajomych w Londynie lub Dublinie. Wreszcie podjąć walkę z tą "kleisto-błotnistą" substancją - walkę o prawo do szczęśliwego i godnego życia tutaj - prawo, które przysługuje Nam, a przede wszystkim naszym dzieciom i wnukom. O rzeczywistość w której o sukcesie i powodzeniu będą decydować; zdolności i pracowitość, nie zaś dziedziczne niczym w średniowiecznym feudalizmie niejasne uprawnienia i powiązania.
Oglądali Państwo "Gangi Nowego Jorku", "Dawno temu w Ameryce" lub najnowszy film Tarantino "Django" Czy patrząc na obraz USA przedstawiany w tych w filmach można się nie zdziwić, że "Ameryka" doszła do tej pozycji. Kraj pożerany przez; polityczną korupcję, rasizm, zorganizowaną przestępczość - stał się supermocarstwem, symbolem, ostoją i arsenałem demokracji, a przede wszystkim prawdziwą "promises land" dla milionów ludzi, którzy uwierzyli w swoje "prawo do szczęścia"
Zresztą nie trzeba szukać przykładów za Atlantykiem. Nasi pradziadowie w 1918 roku stawali przed wielokrotnie trudniejszym zadaniem i podołali wyzwaniu. Możemy akceptować istniejącą sytuację, ale zastanówmy się jakie Jutro przygotowujemy Dzisiaj naszym Bliskim.

autor: NIKTWAŻNY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz