Sobota wieczór, wiejskie
zebranie, na sali garstka ludzi, przy stole prezydialnym władze gminy, wsi,
radni... Sołtys ubrany w najlepszy garnitur rozpoczyna zebranie. Fanfar nie ma,
ale podniosłą atmosferę przy stole można już wyczuć.
Rozpromieniony Sołtys
ogłasza niebywały sukces Burmistrza. We wsi powstanie nowa droga asfaltowa. Na
jego gest sala wypełnia się strażakami ochotnikami, którzy w kubkach roznoszą szampana.
Wypijmy za sukces, za wielki wkład Burmistrza!!
Garstka ludzi nie pochłonęła
całości przygotowanego szampana, więc Sołtys proponuje dolewkę. Darmocha, czemu
nie... Część mieszkańców korzysta. Po wprowadzeniu dobrego ducha na sali Sołtys
zaprasza ludzi do dyskusji. Nagle z sali pada pytanie:
- Panie Burmistrzu, ile Pan
zarabia??
Nim ktoś zdążył zareagować, wstał
Sołtys i skarcił "wyrywnego" - co to za pytanie?? na końcu zebrania
będziecie zadawać pytania...
"Wyrywny" usiadł
spacyfikowany. Zapewne zrobiło mu się głupio i dostał nauczkę, by nie zadawać
niewygodnych pytań. Na sali zapanowała cisza. Wstał znów Sołtys i rzekł:
- skoro nie ma więcej pytań,
będziemy głosować. Potrzebujemy Waszej zgody, żeby Gmina mogła sprzedać
działki. Jakie działki, to tylko ledwo kawałeczki, które ludzie chcą dokupić do
swoich posiadłości. Proszę głosujemy...Działka o numerze ".....", kto
jest za?
Zaskoczona widownia podniosła
ręce. W końcu "wyrywny" nie wytrzymał i zapytał: "A co to za
działki?". Na wysokości zadania stanął znów Sołtys - "Panie, nie
przeszkadzaj w zebraniu. Tu są mapy, weź sobie Pan podejdź i zobacz".
"Wyrywny" dostał
kolejnego pstryczka w nos, spacyfikowana sala ani myślała się odezwać. Bo i po
co, żeby Sołtys narobił wstydu przed resztą wsi i ludźmi z magistratu? Dalsze
głosowanie poszło juz gładko.
Kolejna działka, znów ręce w
górze...
Sołtysa zapewne doznał uznania w
oczach obecnych ludzi w garniturach, którzy z uśmiechem aprobowali jego
poczynania. Zastraszeni ludzie głosowali jak leci. Skąd mamy wiedzieć co
sprzedawać, co nie, jak na oczy nie widzieliśmy map. Nikt też nie powiedział
gdzie te działki leżą.
Do głosu doszedł Burmistrz. Lakoniczne sprawozdanie z
działalności, obietnice, przypomnienie zasług, w tym i tych nie swoich. Ale co
tam, gawiedź uwierzy. Nikt już nie zada pytania, bo kto się odważy. Nawet
"wyrywny" myśli już tylko o wyjściu na papierosa. W to nam graj.
Poszło gładko. Niech gawiedź się rozejdzie, żeby nie zapytała co z pieniędzmi
ze sprzedanej remizy.
Poszli...na szczęście... Ale co
zrobić na przyszłość, żeby było mało ludzi na zebraniu?
- wiecie co? w następnej wsi
zebranie zrobimy w tygodniu... na przykład we wtorek około 17ej...
Zbieżność wydarzeń i funkcji zupełnie przypadkowa.
Co się stało z forum ?
OdpowiedzUsuńżałosne co ten Kwaśniak wyczynia z wolnym słowem?
OdpowiedzUsuń