Masz temat na artykuł? Chcesz spróbować swoich sił? Napisz do nas: portal.brzeszczanin@gmail.com Gwarantujemy anonimowość!!

piątek, 19 kwietnia 2013

Teflon, tombak i sprzedawcy dymu.

8 kwietnia tego roku zmarła premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Była chyba ostatnim politykiem w powojennej Europie do której odnoszą się strofy Horacego o "pomniku trwalszym od spiżu". Zbudowała fundamenty dobrobytu współczesnej Wielkiej Brytanii, przyczyniła się do upadku "żelaznej kurtyny", a przede wszystkim nie musiał uciekać się do sztuczek z parytetami czy "ministrą", aby uzasadnić swoją obecność w polityce i swoją nieudolność skrywać pod hasłami politycznej poprawności i feminizmu.
Niestety po erze "spiżowych" polityków jak; Konrad Adenauer, Robert Schumann, Alcide de Gasperi, Ronald Reagan, Margaret Thatcher nadeszły czasy polityków "teflonowych". Teflonowych czyli takich po których problemy spływają jak po przysłowiowej gęsi. I kiedy pojawi się jakieś wyzwanie np. kryzys gospodarczy wtedy "teflonowi politycy" miotają się bezradnie. 
Polska po 1945 znalazła się w jeszcze tragiczniejszej sytuacji. Nie warto nawet wspominać o sowieckich namiestnikach; Bierucie, Gomułce i Jaruzelskim. Po 1989 roku nadeszły czasy najpierw wykreowanych przy okrągłym stole "mężów opatrznościowych", a teraz żyjemy w epoce marketingowych produktów. Przez ostanie 24 lata mamy do czynienia z dawnymi TW ustawianymi usilnie na cokołach, p prezydentem RP zataczającym się na polskim cmentarzu w Charkowie, po błaznów wyposażonych w świński ryj lub słoik z karaluchem. Stefan Wyszyński i Jan Paweł II to ostatni Polacy o których można z czystym sumieniem powiedzieć - mężowie stanu.
Prawidła jakie rządzą polityką światową i europejską stopniowo docierają nawet do grajdołków powiatowo - gminnych. Burmistrzowie, wójtowie i radni najmniejszej gminy uczą się szybko jak "powlec się teflonem". Jedną z zalet teflonu jest nie przyleganie do jego powierzchni zanieczyszczeń, "teflonowy polityk" lubi wypinać swoją wątłą pierś po zaszczyty, a problemy mają po Nim spłynąć szybko i bez śladu.
Kilka tygodni temu na jednym z brzeskich portali pojawiły się zdjęcia stert śmieci zalegających przy śmietnikach i rudery nadającej się do rozbiórki. Po publikacji zdjęć przyszedł czas na reportaż miejscowego dziennikarza, a nawet wiersz o ruinie. Z reportażu nadanego w TVP Kraków wynikało, że włodarze gminy nie mogą w sprawie rozpadającego się domu nic zrobić, ponieważ to "własność prywatna". Niestety na wspomnianym portalu pojawił się artykuł "Stan niemożności czy?", którego autor opierając się na opiniach ekspertki udowodnił, że sformułowanie o własności prywatnej to próbka "teflonu politycznego" naszych gminnych decydentów. Autorze wspomnianego wcześniej artykułu, tak to stan niemożności. Niemożności intelektualnej i wolicjonalnej. Oni są jak nasi piłkarze w meczu z Ukrainą - po prostu mecz się im nie ułożył.
Tombak bywa czasem (częściej piryt) nazywany "złotem głupców". Były kilka lat temu w naszym mieście przypadki, że krążący po ulicach Brzeska Romowie(broń Boże Cyganie bo to politycznie niepoprawne) próbowali wciskać przechodniom "złotą biżuterię" po wyjątkowo okazyjnych cenach. Romowie jednak cyganili, a złoto okazywało się tombakiem. No, ale mamy też "tombak polityczny". Tutaj chciałbym się odnieść do tekstu zamieszczonego na tym blogu, a zatytułowanego "Od przełomowego roku mineły już trzy lata". Wiadomo, że teraz wybudować dom lub kupić mieszkanie to nie lada wyzwanie i władze naszej gminy postanowiły wyjść na przeciw potrzebom rodzin. Jak pomyśleli tak zrobili i jak obiecali tak obiecali. Uczy przecież Donald Tusk, że obietnice są po to, żeby je składać.  Tak sprzedano mieszkańcom gminy "polityczny tombak" i to jest mistrzostwo, ponieważ żaden policjant lub sędzia nie będą się czepiać. Tylko co jest de facto groźniejsze? Dać się nabrać ulicznemu cwaniakowi, czy uwierzyć dużym i małym politycznym manipulatorom?
W jednej z przeczytanych ostatnio książek spotkałem się z zaczerpniętymi z języka włoskiego powiedzeniami; "sprzedawcy dymu" i "sprzedawanie dymu". W języku polskim najlepiej tym włoskim powiedzeniom odpowiada nasze obiecywanie gruszek na wierzbie. Wydaje mi się, że włoskie powiedzonka o handlowaniu dymem bardzo dobrze ilustrują postawę współczesnych polityków i tych wielkich waszyngtońsko-brukselsko-warszawskich oraz naszych małych gminno-powiatowych. Dym zaciera kontury i powoduje łzawienie, a wtedy łatwiej wmówić, że obietnice to działanie, a tzw. fakty medialne to opis rzeczywistości i po portfel łatwiej sięgnąć choćby pod pozorem troski o ekologię. Rządzą nami następcy Harry' ego Houdini'ego i uczniowie David'a Copperfield'a. Dym sączy się cały czas, ale są takie chwile - kiedy rozpalane są wielkie ogniska i sprzedawcy tombaku ruszają na wielkie łowy. W przyszłym roku znowu promocja "na dym i tombak" dwie kampanie wyborcze; do Parlamentu Europejskiego oraz wybory samorządowe. Może już czas pogonić sprzedawców tombaku? Przewietrzyć nasz dom ojczyznę, gminę i powiat z dymu pustych obietnic? Przecież już mickiewiczowski Ksiądz Robak vel Jacek Soplica wołał "oczyścić dom dzieci"!

Niktważny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz