Unia Europejska
otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla w uznaniu za utrzymanie pokoju na kontynencie
europejskim po II wojnie światowej. Chociaż mieszkańcy półwyspu Bałkańskiego są
pewnie innego zdania, a nie tak dawno, bo w grudniu 1970 i 1981 na ulicach
polskich miast padały strzały i ginęli ludzie.
Niestety nawet w
takiej oazie pokoju jak UE trwa "walka" i to walka na wielu frontach,
a już Adolf H. przekonał się jak kończy się walka na więcej niż jednym froncie.
Nie wdając się w niuanse strategiczno-taktyczne wystarczy wymienić tylko kilka
"frontów" zmagań unijnej biurokracji i podążających z nią ramię w
ramię tzw.postępowców. Feministki walczą z "archaiczno-patryialchalnym"
modelem rodziny, gdzie tata jest mężczyzną, a mama kobietą. Najradykalniejsze z
feministek chcą zastąpić jeden z najprzyjemniejszych sposobów spędzania
wspólnie czasu przez dwoje ludzi butelką i pipetą. Biurokracja unijna walczy z
kryzysem ekonomicznym odbierając państwom i obywatelom resztki wolności. W ten
sposób UE zdąża w kierunku Związku Sowieckich Republik Europejskich. Nie trzeba
będzie czołgów, aby utrzymać niepokornych w pozycji żebraczej - wystarczy
osławiona "trojka".
Wróćmy jednak w nasze
realia. Jednym ze skutków kryzysu gospodarczego jest rosnące bezrobocie. Nasi
krajowi i lokalni spece zakasali rękawy i nuże z owym potworem walczyć.
Listopadowy BiM przyniósł informację o wdrożeniu przez brzeski MOPS we
współpracy z firmą zewnętrzną programu aktywizacji 40 bezrobotnych kobiet.
Włodarze naszej gminy też dorzucili się skromną sumką do tego zbożnego
przedsięwzięcia. Suma przeznaczona na ten projekt wyniosła prawie pół miliona
złotych. Co na jedną osobę uczestniczącą w tym projekcie daje prawie dwanaście
i pół tysiąca złotych. Przeznaczenie takiej sumy dla lokalnych przedsiębiorców
na utworzenie miejsc pracy dla Pań biorących udział w projekcie nie wchodzi w
rachubę. Taką imponującą sumę musi "chapnąć" zewnętrzna firma
szkoleniowa. Zasilenie lokalnego rynku gospodarczego niebagatelną kwotą i danie
Paniom pracy zamiast"szansy na znalezienie pracy" jest oczywiście
pomysłem głupim i szkodliwym. Głupim i szkodliwym z punktu widzenia firm
zajmujących się prowadzeniem tego typu szkoleń, kursów i projektów. Na pewno
dzięki takiemu wydatkowaniu publicznych pieniędzy skutecznie zwalcza się
bezrobocie wśród ludzi zatrudnionych w takich firmach.
Drugi przykład
"walki w czas pokoju" z różnymi rzeczywistymi i wyimaginowymi
zagrożeniami z naszego podwórka to ostatnie wysiłki Starostwa w celu jak mniemam poprawienia
jakości nauczania w szkołach ponadgimnazjalnych naszego powiatu. Zatroskani
sytuacją oświaty i ciężką pracą nauczycieli "mędrcy powiatowi"
powołali spec-brygadę urzędniczą. Zadaniem tej kilkuosobowej grupy "komandosów-oświatowych"
będzie wspieranie nauczycieli. Przy tej okazji udało się upiec kilka pieczeni
na jednym ogniu. Bo obniżono nieznacznie
poziom bezrobocia i to wśród znajomych, a wróble ćwierkają, że w skład tej
grupy weszli fachowcy, że ho, ho. Oczami wyobraźni już widzę za dwa najdalej
trzy lata tłumy rodziców młodzieży z Tarnowa, Krakowa szturmujących bramy szkół
ponadgimnazjalnych w naszym powiecie. Gdyby jednak moja wyobraźnia nieco
wyprzedziła rzeczywistość i przewidywany exodus gimnazjalistów z Krakowa i
Tarnowa nie nastąpił. To wiedzą Państwo co trzeba zrobić? Utworzyć kolejne
etaty dla urzędników. Tym razem wspierających urzędników odpowiedzialnych za
wspieranie nauczycieli. Wiadomo co dwie urzędnicze głowy to nie jedna.
I tak trwa ta
"walka w czas pokoju". Znojna i niekończąca się. Co uda się z mozołem
biurokratom ściąć jedną głowę to natychmiast na biurokratycznej hydrze wyrasta
następna. I znowu trzeba tworzyć etaty, rozpisywać konkursy, jednym słowem
prawdziwe "perpeetum mobile". Prosi się wezwać na pomoc
nieustraszonego wiedźmina Geralta z Rivii, może on poradziłby sobie ze
strzygą-niekompetencją, wiłkołakiem-głupotą i bazyliszkiem-biurokratą.
autor: Niktważny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz