Czy władzę można pokochać?
Tak, jak najbardziej, szczególnie wtedy, gdy jest ona indywidualnie i społecznie przydatna, czyli niezbędna, gdy czujemy, iż bez niej byłoby dużo trudniej, a codzienne życie stawałoby się udręką. Własne doświadczenia, w tym życiowe i zawodowe oraz obycie społeczne jest jak najbardziej przydatne, gdyż pozwala w miarę krytycznie spojrzeć na daną sprawę, kwestię, i ocenić ją wydając miarodajny wyrok.
Czy
władza ma się wszystkim podobać?
Nie, bo to niemożliwe i nawet nie ma
takiej potrzeby; jak to mawiano w starym polskim przysłowiu - „jeszcze się taki
nie urodził, co by wszystkim dogodził”. Samo zresztą przypodobanie się władzy
może mieć wiele wariantów i odcieni. Co dla jednych jest absolutnym priorytetem, dla innych jest
mało ważnym szczegółem, co dla drugich jest sprawą życia i śmierci, to tym
razem dla tych pierwszych może być tylko
żenadą, etc.
Czy
powinniśmy od władzy oczekiwać rzeczy niemożliwych?
Nie, bo to byłoby
nieracjonalne i nierozsądne. Natomiast z całą pewnością mamy prawo żądać od tej
władzy realizacji podstawowych zadań i założeń, do których naturalną koleją
rzeczy, ta władza została powołana.
Czy
oczekiwanie natychmiastowych i spektakularnych osiągnięć w sprawowaniu władzy
jest rzeczą naturalną i przesądzoną?
Nie, absolutnie nie, gdyż
znaczyłoby to nic innego, jak tylko to, że każdy z nas, w tym przekonywujący idioci, czy
ujmujący oszuści mogą sprawować władzę!
Tak z całą pewnością nie jest,... no przynajmniej nie powinno tak być.
Natomiast można od władzy oczekiwać, iż mając stosowne narzędzia i posiadając
technologicznie dla danego procesu wymagalny okres, zrealizuje zadanie, zapewniając nam radość życia codziennego.
Mogą zdarzyć się nawet pomyłki lub obsuwy, ale nie mogą być one stanem
permanentnym.
Czy
władza musi być pryncypialna w swych działaniach?
Z całą pewnością tak,
ale winna to być pryncypialność równa wobec wszystkich podmiotów życia
społecznego, nie uwzględniająca nadzwyczajnych, jej tylko zdaniem, uprawnień.
Dlaczego?, bo np. dzisiaj dla władzy będzie ten podmiot nadzwyczajnie umocowany, a jutro inny przejmie dominującą
pozycję, a co się z tym wiąże, wzorem uprzedniego uprzywilejowania, żądać dla siebie będzie takich samych
prerogatyw. Wówczas trudno mówić o demokratycznych rządach! Jest to bardziej
załatwianie spraw najsilniejszych, kosztem najsłabszych, i jeżeli trwa dłużej, to staje się przyczynkiem
stagnacji i niesprawiedliwości społecznej, a w dalszej kolejności zacofania,
destabilizacji gospodarczej.
Powołanie władzy!
Z reguły poprzedzone jest
jej niezwykłym wysiłkiem finansowym, intelektualnym, organizacyjnym i
społecznym. Można w pełni ufnie
zakładać, iż kandydat do sprawowania władzy jest osobnikiem do tego szczególnie
przygotowanym, i to we wszelkich aspektach, czyli daje nam gwarancję, że swoją
determinacją i nietuzinkową osobowością oraz wielką pracą, bieżące nasze życie nie będzie już udręką i
nieustannym zmaganiem się z prozaicznymi problemami życia codziennego.
Naturalnie zakładam, że w środku Europy,
w XXI wieku, ta życiowa udręka nie jest już utożsamiana ze slamsami i
panującymi tam „porządkami”, a to że mamy wodę, elektryczność,
oświatę, ochronę zdrowia etc. uznano już
dawno za standard, i trudno aby współczesna władza przyjmowała to za swój
sukces, jakkolwiek niestety zauważa się trudności w utrzymaniu poziomu już
wywalczonych standardów.
Jak w świetle powyższych przesłanek jawi się
dzisiejsza władza miejska w Brzesku ?
W mieście, gdzie geograficzne, wyśmienite położenie, na
przecięciu szlaków komunikacyjnych było swego czasu determinantą jego
rozwoju, w mieście gdzie lokowano przetwórstwo oraz przemysł, gdzie umocowywane
były znaczące spółki prawa handlowego, gdzie kwitły usługi, miasto do którego
ściągano specjalistów różnych dziedzin, gdzie szkoły kształciły fachowców dla miejscowych zakładów
przemysłowych, a mało kto myślał o emigracji, w mieście gdzie władze miejskie
miały nie tylko pomysły, jak ten
polityczno-społeczno-gospodarczy potencjał wykorzystać, ale również to
czyniły. Jednocześnie cały czas Brzesko, podobnie jak sąsiednia Bochnia,
zachowywało urok powiatowego miasteczka, w którym codzienne życie nie było
nieustanną gonitwą, jak w wielkich
aglomeracjach, wszystko było w miarę poukładane, rozsądnie i racjonalnie zarządzane. Krótko mówiąc, w Brzesku żyło się dobrze!,
...a Bochnia która kiedyś odstawała in minus od naszego miasta, obecnie
absolutnie we wszelkich dziedzinach wysforowała się naprzód, pozostając dla nas
coraz większym zazdrosnym „przedmiotem pożądania”.
Burmistrz Grzegorz Wawryka w
kontekście przedłożonych wcześniej
przyczynków, wręcz idealnie wpisuje się w negatywny, pod każdym wręcz względem,
obraz władzy: na nic nie mającej
pieniędzy, błędnie określającej cele, i
nieumiejętnie je realizującej, dbającej wyłącznie o dominujące, silne
podmioty życia społecznego, w założeniu mające zapewniać efekt politycznego perpetuum mobile, władzy
lekceważącej maluczkich, i niepokornych, a przymilnej wielkim, praktykującej zabójczy analfabetyzm gospodarczy, władzy nieprawdopodobnie kosztownej czyli
nieadekwatnej do uzyskiwanych efektów.
Pan
Wawryka przypadkiem trafił do polityki, i funkcjonuje w
niej od kilkunastu lat, nade wszystko z powodu … nikłej konkurencji oraz
sprytnej, specyficznie skutecznej dla tego regionu taktyce. Na każdym
zajmowanym politycznym stanowisku pozostaje bez
większych sukcesów, po prostu jest,
administruje, skupia koło siebie lobby różnych grup interesów, nie zawsze nawet mając w tym rozpoznanie, lub akceptując
silniejszego, przyjmuje pozycję jego powolnego wasala, czyli pozornego lidera. Ten człowiek po
prostu nie ma pomysłu na sprawowanie władzy, ani nie nadaje się do niej, jest
„politycznie i osobowościowo ubezwłasnowolniony”; niestety, jak to niekiedy
zdarza się w polskiej polityce, że nie
mając do tego specjalnych predyspozycji, uczynił z tego wygodny, ale wyłącznie
dla siebie sposób na dostatnie, bezpieczne życie. Ale co z nami ? Czy kolejne
nasze dzieciaki muszą wyjeżdżać za chlebem, na poniewierkę, pozostawiając
samych rodziców, przyjaciół, swoje środowisko?
Brzesko nie stać na takiego włodarza, na
takiego „sprawdzonego gospodarza”, który za inwestycje uważa Centrum
Biblioteczne lub adaptację Rynku, który nie rozumie, że rozwój miasta i dostatek ludzi, to aktywne ściąganie
inwestorów, to tworzenie tu i teraz
nowych miejsc pracy, i to nie w sklepach czy urzędach. Jego dalsze rządy spowodują, iż w mieście pozostaną jedynie
starzy ludzie, emeryci, paru sklepikarzy, urzędników i.. masa bezrobotnych,
sfrustrowanych ludzi..
Czy
o takie Brzesko nam chodzi? Absolutnie
nie, ale Panu Wawryce i jego ekipie z całą pewnością tak, bo
ten sposób sprawowania władzy,
opierający się na opracowanej i już sprawdzonej
brzeskiej metodzie politycznego
perpetuum mobile i totalnej, wręcz samobójczej bierności świadomych
obywateli, gwarantuje mu w przyszłym
roku reelekcję, a to iż popadniemy
wszyscy w ruinę, nie będzie już go zajmować,
gdyż doczeka emerytury pełniąc funkcję tzw. „sprawdzonego gospodarza”.
Autor: Andrzej Małek : b.
wieloletni komendant policji w Brzesku, Tarnowie, Krakowie, od 5 lat
doradca ds. zarządzania procesami biznesowymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz