Masz temat na artykuł? Chcesz spróbować swoich sił? Napisz do nas: portal.brzeszczanin@gmail.com Gwarantujemy anonimowość!!

poniedziałek, 23 września 2013

Kocha ... lubi... szanuje... nie chce... nie dba... żartuje … .?


Czy władzę można pokochać? 
Tak, jak najbardziej, szczególnie wtedy, gdy jest ona   indywidualnie i  społecznie przydatna, czyli niezbędna,  gdy czujemy, iż bez niej byłoby dużo trudniej, a codzienne życie stawałoby się udręką. Własne doświadczenia, w tym życiowe i zawodowe oraz obycie społeczne jest jak najbardziej przydatne, gdyż pozwala w miarę krytycznie spojrzeć na daną sprawę, kwestię, i ocenić ją wydając miarodajny wyrok.
Można też przez ten pryzmat ocenić pewien całokształt dokonań władzy, jej sukcesy, porażki, lapsusy, uchybienia, pozwala to na wyrobienie sobie zdania, czy można jej zaufać, czy też nie!, i dalej w demokratycznym ciągu  konsekwencji,  czy na nią głosować?
            Czy władza ma się wszystkim podobać? 
Nie, bo to niemożliwe i nawet nie ma takiej potrzeby; jak to mawiano w starym polskim przysłowiu - „jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził”. Samo zresztą przypodobanie się władzy może mieć wiele wariantów i odcieni. Co dla jednych jest absolutnym priorytetem, dla innych jest mało ważnym szczegółem, co dla drugich jest sprawą życia i śmierci, to tym razem dla tych pierwszych może  być tylko żenadą,  etc.
            Czy powinniśmy od władzy oczekiwać rzeczy niemożliwych? 
Nie, bo to byłoby nieracjonalne i nierozsądne. Natomiast z całą pewnością mamy prawo żądać od tej władzy realizacji podstawowych zadań i założeń, do których naturalną koleją rzeczy, ta władza została powołana.
            Czy oczekiwanie natychmiastowych i spektakularnych osiągnięć w sprawowaniu władzy jest rzeczą naturalną i przesądzoną?  
Nie, absolutnie nie, gdyż znaczyłoby to nic innego, jak tylko to, że każdy  z nas, w tym przekonywujący idioci, czy ujmujący oszuści  mogą sprawować władzę! Tak z całą pewnością nie jest,... no przynajmniej nie powinno tak być. Natomiast można od władzy oczekiwać, iż mając stosowne narzędzia i posiadając technologicznie dla danego procesu wymagalny okres, zrealizuje zadanie,  zapewniając nam radość życia codziennego. Mogą zdarzyć się nawet pomyłki lub obsuwy, ale nie mogą być one stanem permanentnym.
            Czy władza musi być pryncypialna w swych działaniach? 
Z całą pewnością tak, ale winna to być pryncypialność równa wobec wszystkich podmiotów życia społecznego, nie uwzględniająca nadzwyczajnych, jej tylko zdaniem, uprawnień. Dlaczego?, bo np. dzisiaj dla władzy będzie ten podmiot nadzwyczajnie  umocowany, a jutro inny przejmie dominującą pozycję, a co się z tym wiąże, wzorem uprzedniego uprzywilejowania,  żądać dla siebie będzie takich samych prerogatyw. Wówczas trudno mówić o demokratycznych rządach! Jest to bardziej załatwianie spraw najsilniejszych, kosztem najsłabszych, i jeżeli  trwa dłużej, to staje się przyczynkiem stagnacji i niesprawiedliwości społecznej, a w dalszej kolejności zacofania, destabilizacji gospodarczej.
            Powołanie władzy! 
Z reguły poprzedzone jest jej niezwykłym wysiłkiem finansowym, intelektualnym, organizacyjnym i społecznym.  Można w pełni ufnie zakładać, iż kandydat do sprawowania władzy jest osobnikiem do tego szczególnie przygotowanym, i to we wszelkich aspektach, czyli daje nam gwarancję, że swoją determinacją i nietuzinkową osobowością oraz wielką pracą,  bieżące nasze życie nie będzie już udręką i nieustannym zmaganiem się z prozaicznymi problemami życia codziennego. Naturalnie zakładam, że w środku Europy,  w XXI wieku, ta życiowa udręka nie jest już utożsamiana ze slamsami i panującymi tam „porządkami”, a to że mamy wodę,  elektryczność, oświatę, ochronę zdrowia etc.  uznano już dawno za standard, i trudno aby współczesna władza przyjmowała to za swój sukces, jakkolwiek niestety zauważa się trudności w utrzymaniu poziomu już wywalczonych standardów.
            Jak w świetle powyższych przesłanek jawi się dzisiejsza władza miejska w Brzesku ?               
W mieście, gdzie   geograficzne, wyśmienite położenie, na przecięciu szlaków komunikacyjnych było swego czasu determinantą jego rozwoju,  w mieście gdzie lokowano  przetwórstwo oraz przemysł, gdzie umocowywane były znaczące spółki prawa handlowego, gdzie kwitły usługi, miasto do którego ściągano specjalistów różnych dziedzin, gdzie szkoły  kształciły fachowców dla miejscowych zakładów przemysłowych, a mało kto myślał o emigracji, w mieście gdzie władze miejskie miały nie tylko pomysły, jak ten  polityczno-społeczno-gospodarczy potencjał wykorzystać, ale również to czyniły. Jednocześnie cały czas Brzesko, podobnie jak sąsiednia Bochnia, zachowywało urok powiatowego miasteczka, w którym codzienne życie nie było nieustanną gonitwą,  jak w wielkich aglomeracjach, wszystko było w miarę poukładane, rozsądnie  i racjonalnie zarządzane.  Krótko mówiąc, w Brzesku żyło się dobrze!, ...a Bochnia która kiedyś odstawała in minus od naszego miasta, obecnie absolutnie we wszelkich dziedzinach wysforowała się naprzód, pozostając dla nas coraz większym zazdrosnym „przedmiotem pożądania”.
             Burmistrz Grzegorz Wawryka w kontekście  przedłożonych wcześniej przyczynków, wręcz idealnie wpisuje się w negatywny, pod każdym wręcz względem, obraz władzy:  na nic nie mającej pieniędzy, błędnie określającej cele,  i nieumiejętnie je realizującej, dbającej wyłącznie o dominujące, silne podmioty życia społecznego, w założeniu mające zapewniać  efekt politycznego perpetuum mobile, władzy lekceważącej maluczkich, i niepokornych, a przymilnej  wielkim, praktykującej  zabójczy analfabetyzm gospodarczy,  władzy nieprawdopodobnie kosztownej  czyli  nieadekwatnej do uzyskiwanych efektów.
            Pan Wawryka przypadkiem trafił do polityki, i funkcjonuje w niej od kilkunastu lat, nade wszystko z powodu … nikłej konkurencji oraz sprytnej, specyficznie skutecznej dla tego regionu taktyce. Na każdym zajmowanym politycznym stanowisku pozostaje bez  większych sukcesów, po prostu jest,  administruje, skupia koło siebie lobby różnych  grup interesów, nie zawsze nawet mając w tym rozpoznanie, lub akceptując silniejszego, przyjmuje pozycję jego powolnego wasala,  czyli pozornego lidera. Ten człowiek po prostu nie ma pomysłu na sprawowanie władzy, ani nie nadaje się do niej, jest „politycznie i osobowościowo ubezwłasnowolniony”; niestety, jak to niekiedy zdarza się  w polskiej polityce, że nie mając do tego specjalnych predyspozycji, uczynił z tego wygodny, ale wyłącznie dla siebie sposób na dostatnie, bezpieczne życie. Ale co z nami ? Czy kolejne nasze dzieciaki muszą wyjeżdżać za chlebem, na poniewierkę, pozostawiając samych rodziców, przyjaciół, swoje środowisko?
             Brzesko nie stać na takiego włodarza, na takiego „sprawdzonego gospodarza”, który za inwestycje uważa Centrum Biblioteczne lub adaptację Rynku, który nie rozumie, że rozwój miasta i dostatek ludzi, to aktywne ściąganie inwestorów, to tworzenie  tu i teraz nowych miejsc pracy, i to nie w sklepach czy urzędach. Jego dalsze rządy  spowodują, iż w mieście pozostaną jedynie starzy ludzie, emeryci, paru sklepikarzy, urzędników i.. masa bezrobotnych, sfrustrowanych ludzi..
            Czy o takie Brzesko nam chodzi?  Absolutnie nie, ale Panu Wawryce i jego ekipie z całą pewnością tak, bo ten  sposób sprawowania władzy, opierający się na opracowanej i już sprawdzonej brzeskiej metodzie politycznego  perpetuum mobile i totalnej, wręcz samobójczej bierności świadomych obywateli,  gwarantuje mu w przyszłym roku reelekcję,  a to iż popadniemy wszyscy w ruinę, nie będzie już go zajmować,  gdyż  doczeka  emerytury pełniąc funkcję tzw.  „sprawdzonego gospodarza”.  
 

Autor: Andrzej Małek : b. wieloletni komendant policji w Brzesku, Tarnowie, Krakowie, od 5 lat doradca ds. zarządzania procesami biznesowymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz